niedziela, 14 sierpnia 2011

Dziecko 3 2/2.

Sasuke właśnie robił mleko dla Michiru kiedy w domu rozbrzmiał odgłos dzwonka. Odłożył butelkę i poszedł otworzyć drzwi.
Przed nim stał dość wysoki chłopiec. Nie mógł mieć więcej niż ze trzynaście lat. Miał czarne, proste włosy i czarne oczy. Przypominał mu kogoś, zwłaszcza kształt jego nosa i ust, ale nie zastanawiał się długo nad tym gdy do jego uszu doszedł cichy głos.
-Pan Itachi Uchiha? –Chłopiec zarumienił się lekko.
-Nie. Ale zaraz go zawołam –Dodał kiedy zobaczył jak chłopiec już się odwracał by odejść.
-Wejdź do środka.
-Poczekam tutaj –Stanął w salonie.
-ITACHI!!!!!!! Ktoś do ciebie! –Zawołał w stronę schodów –Przepraszam cię, muszę cię na chwilę zostawić.
Wyszedł, zostawiając zawstydzonego chłopaka samego, w gigantycznym, jak dla niego, salonie. Chłopiec rozglądnął się dookoła. Było schludnie, czysto i przytulnie.  
Spiął się kiedy usłyszał kroki.
Ze schodów schodził wysoki mężczyzna.  
To na sto procent był jego ojciec.
Wiedział to, czuł to.
Mężczyzna stanął przed nim, patrząc się trochę głupio na niego. Odwrócił głowę w stronę kuchni.
-Sasuke! Czemu w naszym salonie stoi jakiś dzieciak?Kolejnego spłodziłeś? –Wykrzyczał rozbawiony.
Z kuchni dobiegły odgłosy krzątaniny. Po chwili wyszedł z nich ten młody chłopak który otworzył mu drzwi.
-Chyba ty go spłodziłeś! –Nie wiedział jeszcze że to była czysta prawda –Przyszedł do ciebie. I bądź miły! –Pogroził bratu ścierką i wrócił do kuchni.
-A więc o co chodzi młody?
Chłopak ściągnął plecak i poszukał coś w nim.  Wyciągnął dużą białą kopertę i wyciągnął dłoń w jego kierunku.
Itachi niepewnie wziął kopertę i rozerwał ją.
W środku był list. Ługi list.
Rozwinął kartkę i zaczął czytać.
                                                             Hej Itachi!
Zapewne już nie pamiętasz swojej szalonej przyjaciółki ze studiów co? Ale może moje imię ci coś przypomni. 
Temia.
Tak to ja!
Ta z którą przespałeś się po pijaku dwanaście lat temu.
Ta która dwanaście lat temu zaszłą w ciążę z tobą.
Ta która bała się ci o tym powiedzieć.
Ta która w agonii piętnastu godzin rodziła twoje dziecko.
Ta którą teraz zapewne znienawidzisz.
Tak to właśnie ja.Byliśmy najlepszymi przyjaciółmi Ita i nie chciałam ci rujnować życia,małżeństwem z obowiązku. Tak wiem, wiem. Głupia jestem.
Alimentów nie zażądałam.
Hehehehe.
Otóż widzisz Itaś.Jestem chora. Baaaaaaaaaaaaardzo chora i umrę niedługo.
To że czytasz ten list jest dowodem na moje przypuszczenia. Zapewne już dawno nie żyję.
Ale trudno się mówi co nie?
Naoshi. Tak nazywa się twój syn. Jest diabelsko przystojny, zupełnie tak jak ty.
Masz teraz minę jak idiota Itaś. Opanuj się! Nie krzywdź własnego dziecka!
Kocham cię Itachi imam nadzieje że nie oddasz mojego skarbeńka do sierocińca.
Błagam cię o to.
Zaopiekuj się nim.Jest dobrym dzieckiem.
                                                                                                         Chora, Cierpiąca i Twoja na zawsze...
                                                                                                                                                              Tamia.
O rzesz kurwa.
Tylko tyle przychodziło mu teraz do głowy. Policzył w głowie do dziesięciu.
Już miał coś powiedzieć kiedy do pokoju wszedł Sasuke i bezczelnie wyrwał mu z dłoni ten cholerny list.
-To do nas? –Z każdym zdaniem dalej kąciki jego ust powoli podchodziły do góry. Gdy skończył czytać popatrzył się na nich i...
Wybuchnął szaleńczym śmiechem.
Piętnaście minut później.
Kiedy Sasuke zdołał się opanować spytał Naoshiego czy jest sam. Ten pokręcił głową i wyszedł na chwilę z domu. Przyszedł powrotem z jakimś blondynem w garniturze.
-Dzień dobry. Jestem adwokatem matki Naoshiego –Podał rękę Itachiemu a potem Sasuke.
-Niech pan usiądzie –Sasuke był na tyle kulturalny że ulokował ich na kanapie i podał herbatę. Pociągnął swojego oniemiałego brata na fotel a sam usiadł w drugim.
-Czyli ze Naoshi jest synem mojego brata? –Spytał by się upewnić.Kiedy adwokat to potwierdził Sasuke zeskoczył z fotela i podbiegł do chłopaka by po chwili zmiażdżyć go w swoim uścisku.
-Czyli że Michiru będzie mieć Kuzyna! Jak fajnie! –Przytulał go dalej.
Itachi na zdanie „Michiru będzie mieć kuzyna” oprzytomniał.
-Przystopuj Sasuke.
-Nawet nie zaczynaj! –Krzyknął do starszego brata.
Itachi zamilkł.
-To twój syn! Musisz się nim zaopiekować! Nie ominiesz tego.Ja biorę odpowiedzialność za swój „błąd” jak nazwałeś Michiru. Dla mnie on nie jest błędem. Dla ciebie Naoshi też nie powinien być. Jak ty się nim nie zajmiesz to ja to zrobię. I będę mieć w nosie co ze szkołą! –Spojrzał się na Itachiego z ogromnym gniewem na twarzy.
-Gdzie mam podpisać? –Westchnął zmęczony. Sasuke miał rację.I to go wkurzało. Po minucie był już prawnym opiekunem Naoshiego. Który biedny siedział w ramionach Sasuke i nie wiedział co ma ze sobą zrobić.
-Choć Naoshi, znajdziemy dla ciebie jakiś pokój a w tym czasie twój TATA porozmawia z adwokatem twojej mamy –Pociągnął go lekko za rękaw. Czarnowłosy posłusznie za nim poszedł, rumieniąc się na słowo tata.
---
-Nie martw się. Zaopiekujemy się tobą –Uśmiechnął się delikatnie do niego, wprowadzając go do jego nowego pokoju.
Nie był jakiś spektakularnie duży, białe ściany, zielone dodatki.
-Jak będzie czas to go trochę podrasujemy. Na razie musi zostać tak jak jest. Łazienkę masz tam, powinny być tam ręczniki ale przyniosę ci jeszcze. Itachi przyniesie ci tu twoje rzeczy.
Naoshi odprowadził wzrokiem tego miłego chłopaka.
Usiadł na łóżku.
W jego głowie wciąż krzyczały dwa słowa.
Mam Dom!

3 komentarze:

  1. Czekam z niecierpliwością na nową notke świetnie napisane opowiadanie.Zostawiłam komentarze w poprzednim blogu.Hehehe tło idealnie pasuje do klimatu xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Serdecznie ogłaszam nominację Twojego wspaniałego bloga przeze mnie ^^ Sama dostałam nominacje na swoich dwóch blogach dlatego teraz przekazuje je w twoje ręce^^ Nominowana zostajesz przez blogi : http://sasuke-niece.blog.onet.pl/ oraz http://yukiuchiha.blog.onet.pl/ Pozdrawiam bardzo serdecznie^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Mniejsza z tym na jakim serwisie piszesz. Najważniejsze, żebyś pisała! :) Lilith [http://dark-path.blog.onet.pl/}

    OdpowiedzUsuń